Zostań, jeśli kochasz- Gayle Forman. Recenzja książki


Autor: Gayle Forman
Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Liczba stron: 248
Seria: Jeśli zostanę
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Wyobraź sobie, że masz kochających rodziców, brata, oddaną przyjaciółkę, nieziemskiego chłopaka i oryginalne zainteresowanie, życie jest po prostu piękne. I nagle pewne ostrze wszystko przecina. Tracisz najbliższą rodzinę. Trafiasz SAMA do szpitala. W stanie dziwnego, można powiedzieć, że wręcz niewiarygodnego zawieszenia pomiędzy życiem i śmiercią. Wybór należy do Ciebie. Wolisz żyć dalej czy zamknąć oczy i odpoczywać w spokoju? Decyzja należy do Mii, głównej bohaterki naszej ksiązki, której w sali szpitalnej towarzyszą jedynie wspomnienia z przeszłości.
"Czasem człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka."
Temat jest niewątpliwie ciężki: śpiączka i dziewczyna w niej pogrążona. Jest to stan przerażający, lecz ciekawy.  Dlatego poszukuję autorów, którzy w swoich książkach ubiorą w słowa sen żywego trupa (sensowne, wiem).

Nie wiem od czego zacząć. Może od... fabuły?
Okay, fabuła składa się z dwóch rzeczy: błąkanie się Mii po korytarzach szpitalnych oraz kilometrowe (nie wyolbrzymiam) retrospekcje narratorki. TYLE. Tekst urozmaicony został o pseudofilozoficzne tekściki. Co Autorka chciała osiągnąć? Miała zamiar został Paulo Coelho w spódnicy? W takim razie efekt jest opłakany. Odniosłam wrażenie, iż Forman miała na celu do opowiedzenia czytelnikowi historię związku szarej myszki i wokalisty lokalnego punkowego zespołu. Nic nadzwyczajnego. Love story jakich na rynku czytelniczym pojawiło się tysiące, o ile nie miliony. Powiela wszystkie możliwe schematy, podczas gdy autorka miała przed sobą wachlarz możliwości, który olała brzydko mówiąc.
W dodatku Mia zachowuje się tak, jakby strata bliskich była czymś zwyczajnym. Rozpacza nad losem Adama, swojego kochasia, który zrezygnował z supportowania sławnego zespołu rockowego. 

Powieść powiela więcej schematów, niż na to wygląda. Ze względu na to, iż Mia jest główną bohaterką a zarazem narratorką, powinna być osobą najciekawszą, podczas gdy ja z książki pamiętam ją jako reinkarnację Belli ze "Zmierzchu". Pusta, głupia, irytująca i nie mogła pojąć, dlaczego Adam wybrał akurat ją. Powiem szczerze, iż on był lepiej naszkicowany niż dziewczyna, choć w sobie nie miał nic nadzwyczajnego, żadnego pazura. Jego jedynym zadaniem jest całowanie Mii i chyba nic poza tym. Jedyną osobą, jaka zasłużyła na moją sympatię jest Kim, przyjaciółka narratorki, która umiała wyrazić emocje, w przeciwieństwie do tamtej. Co prawda też nie była rozbudowana, lecz miała jakiś charakter.

W tle mamy zarysowane sylwetki rodziców Mii, jej brata, dziadków, niby sympatycznej pielęgniarki oraz znajomych Adama. Są ledwo widoczni, autorka nie poświęciła im czasu w ogóle. Nie oszukujmy się - większość pojawiła się kilka razy wygłaszając między sobą bezsensowne dialogi.
Autorka nie pozwoliła im rozwinąć skrzydeł, nie ukazała nam prawdziwego "ja" bohaterów drugoplanowych.

Forman nie posługuje się żadnym odkrywczym słownictwem, a jej styl jest BARDZO prosty. A gdybym jej tak pod choinkę kupiła słownik? Aby przyćmić wady tekstu postanowiła umieścić trochę nazw starych kapel. No cóż, fance punka i gothic metalu wspominanie legend nie przypadło do gustu. Jak wcześniej wspomniałam - powiastka składa się głównie z retrospekcji. Rozumiem: Mia mogłą powspominać swoje przeżycia, ale Baby Biebera wywołało we mnie więcej emocji, niż wydłużające się wspomnienia. Jedynie podobały mi się sceny, w których Adam strzelał focha, bądź kiedy Mia przyglądała się swemu nieprzytomnemu ciału. Całą powieść zmieściłaby się w sześćdziesięciu stronach.

Okładka. A raczej plakat filmowy. Przypomina mi układankę z odwróconymi puzzlami. Mniej więcej na środku widzimy napis "Żyj dla miłości" (Borze, płaczę) a pod spodem umieszczony został kadr rodziców dziewczyny, którzy powierzchownie wydają się być sympatycznymi osobami. Mamy też zdjęcie wypadku (po co te spojlery?), rękę Mii grającej na wiolonczeli, dwie sceny ze szpitala i obraz Adama z główną bohaterką. I mimo, iż nie lubię plakatów filmowych na okładkach, ten jest oryginalny, co niewątpliwie jest największym plusem książki. Na samym dole znajduje się imię i nazwisko autorki oraz tytuł.

Myślałam, że "Zostań, jeśli kochasz" wstrząśnie mną do głębi, sprawi, iż zastanowię się nad sensem życia i w końcu się wzruszę. Otrzymałam love story, na którym srodze się zawiodłam. Ciekawe, co spowodowało że sięgnęłam, po gorszą, drugą cześć?

Moja ocena: 2/10

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Dziękuję Ci za przybycie na Book Awaken. Pamiętaj, że nawet najkrótszy komentarz potrafi mnie usatysfakcjonować. :)

Blog nieaktywny © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka